Kiedy pierwszy raz rozłożyłam rysunki na miękkim, beżowym dywanie w pracowni w Chelsea jedna z odwiedzających oznajmiła : " someone here is a dancer".
Wtedy uświadomiłam sobie, że potrzeba imienia, słowa, które przetłumaczy język ciała, tańca, plastyki na język, który jest zrozumiały dla wszystkich - po prostu mowę.
Rozumiemy literaturę, muzykę, potem teatr. Plastyka, za to, jest tak mało uczęszczanym terenem, że potrzeba tu drogowskazów, żeby poczuć się w nim pewnie.
Zaprosiłam kobietę, którą podziwiam: Josephine Baker, żeby opowiedziała nam o ekspresji, transie, ascetycznej kresce, o cierpieniu i skrajnych emocjach, które można otwarcie wykrzyczeć tylko w sztuce. Szeptem, ciszą, szlochem, siedzeniem w stuporze w separacji, w wieży gorzkich myśli i w bezsilnym wrzasku, oszalałym biegu, dzikim tańcu, falowaniu bioder, wyciśnięciu z siebie wszystkich mocy do utraty tchu.
© 2025 XY ANKA MIERZEJEWSKA