Mural na klatce; wejście do pracowni. Wrocław, Wojciecha Cybulskiego 35/10.
Tytuł „ jestem obraz idealny, mało treści dużo farby" to mój ironiczny komentarz
/ szkoda, że muszę pisać ironiczny, skoro to jest oczywiste, ale nie wszyscy mamy takie samo poczucie humoru/
do bolesnej prawdy, że obraz malowany inpasto, czyli gęsty, z grubą warstwą farby, często oceniany jest jako bardziej wartościowy od rysunku, lub takiego obrazu, którzy sprawia wrażenie namalowanego lekko i szybko. Dla mnie przeciwnie, wartość leży w mistrzostwie pewnej kreski i malarstwie jednym kolorem, jednym pędzlem, w stylu japońskich mistrzów kaligrafii.
2+2=22 czyli malowanie boiska do pierwszego piętra na Wojciecha Cybulskiego 35 we Wrocławiu
historia:
straszna, brudna, nieremontowana, obsprajowana klatka schodowa na Nadodrzu – jak wszystkie obok
tym rejonem z ramienia miasta zarządza BOK przy ul. Otwartej. Kiedyś tam jestem i rzucam mimochodem, ze pomalowałabym tą klatkę tylko muszę mieć farby
za około rok pan Andrzej Margielewski sam wraca do tej rozmowy i mówi, ze będą ściany przygotowane przez ekipę budowlaną, zagruntowane i że mogę malować
młoda pani inspektor Anna Żyromska i Pan Andrzej przyjeżdżają i razem jedziemy do marketu i wybieramy farby
robię wcześniej projekty, wiem, że kibice Śląska są tu aktywni – na każdej ścianie wpisy wks... dlatego musi być boisko, mecz, piłka ( temat malowałam wcześniej np. przy okazji Euro we Wrocławiu powstał cykl obrazów, gdzie uzurpowałam sobie prawo stać się korespondentem plastycznym i namalowałam kilka prac piłkarskich )
wiem też, że chcę namalować łabędzie – są symbolem Nadodrza, bliskości do Odry, miejsca spotkań na wyspie słodowej położonej tuż obok Wojtka Cybulskiego, po drugie jest to motyw malowany bardzo często wcześniej w historii sztuki, w romantyzmie, zazwyczaj z zabarwieniem erotycznym, czyli znowu temat, który już ma nadany jakiś kształt – lubię burzyć gotowe schematy...
warto rzucić na ścinę działające na wyobraźnię hasło – żeby zamieszało w panującym tu u nas, na Nadodrzu przekonaniu z poprzedniej epoki – oczekiwanie, że ktoś nam powinien coś dać, nam pomalować, nam zorganizować...
malowanie klatki zajęło nam, z sąsiadami, od momentu kupienia farb dwa tygodnie bitej roboty. Po szkole przychodziła młodzież i pomogała. Mają swoje zasługi dzieciaki – sprayowały, malowały pędzlem, wałkiem, sprzątały po pracy – dawałam im swoje ciuchy robotnicze – za duże spodnie, worki na buty, moje swetry do malowania
najbardziej obawiam się malowania bramy, bo już wcześniej sąsiadka się przykleiła do olejnej i zniszczyła sobie zimową kurkę
co powstało:
w pierwszym pomieszczeniu – na suficie – boisko ze Śląskiem i szereg piłkarskich nóg gwiazd Śląska Marco Paixao, Sebastiana Mili, Ryszarda Tarasiewicza, Janusza Sybisa.
w drugim pomieszczeniu – na jednej ścianie - łabędzie
na drugiej twarze – to wejście do mojej pracowni dlatego mam tu 5 facetów, którzy mnie strzegą ( pięć twarzy ) z hasłem „jestem obraz idealny, mało treści dużo farby” to dla mnie najważniejszy statement, bo on oddaje obecny stan rynku sztuki w Polsce
do pierwszego pietra - „odlot” to mieli być linoskoczkowie, a teraz uświadomiłam sobie, że tu spotykają się wielbiciele odlotu, więc te fruwające postaci oddają dokładnie wibe miejsca
w wejściu od podwórza ( tu mamy mały labirynt ) jest napis „wyjdę z tej klatki” przy wyjściu, bo faktycznie pod koniec malowania już miałam kompletnie dość i znajomy mi powiedział „w końcu wyjdziesz z tej klatki”, plus dobry tekst Picassa, „2+2=22”, które najlepiej oddaje absurdalny charakter egzystencji
co osiągnęliśmy :
Mamy czystą klatkę, która jest nasza, myśmy ją pomalowali, jest wyjątkowa
Nie osiągniemy tutaj standardu jak w nowych budynkach od dewelopera z windą i tapetami na klatce schodowej i nie będziemy tego udawać, ale możemy mieć coś cennego, indywidualnego, to wszystko co możemy i to zrealizowaliśmy – jesteśmy dumni
2014
© 2025 XY ANKA MIERZEJEWSKA